NEWSY Z CABO VERDE
Nowy Rok 2013 i kolejna zima na Sal, a co za tym idzie – nowe fale, nowe ujęcia i ponowne pokazanie potencjału fal rodzących się z atlantyckiego swellu. Sprawdzanie prognozy pogody zaczynam od obejrzenia map zafalowania między Stanami a Europą. Im bardziej czerwony kolor, tym większa szansa, że za parę dni coś z tego „rozbujania” dotrze na Cabo Verde.
Oczywiście, po drodze te same swelle uderzają w Azory, Maderę, czy Kanary, ale w końcu docierają do nas, gdzie na zachodniej stronie wyspy po „zahaczeniu” o kamieniste dno wypiętrzają się i przeistaczają się w piękne i długie ściany do jazdy.
Najbardziej chyba lubię to, że w taki przykładowy Heavy Tuesday jedziemy na Ponta Pretę, a tam o 9 rano 6 surferów, 6 kajtów i 2 windsurferów. Wychodzę i kiedy okazuje się, że wiatr jest za bardzo od brzegu i że na 7 m mam full power myślę sobie „co ja tu robię” i z uśmiechem na twarzy pakuję się i macham kolegom na pożegnanie.
Dojeżdżamy na spot Alibaba, gdzie ku mojemu zaskoczeniu na średnich falach jeżdżą trzej surferzy i znowu 6-8 kajtów, ale ja tu tylko startuję kajta, żeby wyjść po piasku. Z lekkim podenerwowaniem mijam wszystkich na wodzie i halsuję się jeszcze dalej na północ na mój ulubiony spot Coral Joul. Fale na Coralu są jak zwykle puste, bo surferzy tam po prostu nie chodzą, kajciarze rzadko, a WSy raczej tylko 1-2 z wyspy, ale raczej przyjezdni pro, jak tej zimy Taboulet czy Pritchard.
Szybko okazuje się, że to jest dobry dzień i superzadowolony łapię duże domy, trzy razy upewniając się, co się dzieje za mną, na której fali w secie jadę, no i przede wszystkim staram się wybrać tę największą, która ładnie się złamie i nie zamknie mi się na głowę. Po takim dniu czuję, że żyję i w zasadzie mogę wracać do domu albo pójść spać i obudzić się na kolejną taką dobrą albo najchętniej jeszcze lepszą prognozę.
Czasem sobie myślę, co będzie dalej… Kiedy znowu będę miał szansę popływać na takich falach, albo kiedy powiem sobie, że to była moja sesja życia i największe fale na jakich pływałem…? Cóż duże dni zdarzają się nieczęsto, więc w przez większość pobytu katuje Secret Spot, mały Coral albo średnią Pretę.
Kilka dni temu dojechał do mnie mój teammate Marek Rowiński, jeden z naszych polskich speców od freestyle. Mamy w planach coś, czego jeszcze nie było w „polskiej surf tivi” ;)
Mamy na oku nie za duży swell, ale z właściwej strony, więc jest szansa, że się uda. Zasadniczo kręcimy…. taki kolejny filmik z Cabo, ale będą w nim różne niespodzianki…
Ja pokatuję jeszcze trochę dziobonosa, a Marek jakieś fikołki do góry nogami na beznosie.
Na zakończenie mam dla Was mały edit-zajawkę z Heavy Tuesday i małego Secret Spotu.
Zapraszamy na FILM
Łukasz Koński (24Surf.pl, Boardandkite.pl, Cabrinha, NP, DiiL)