Na windzie przez Bałtyk
Pamiętacie Janka Lisewskiego? Tak, tego kitesurfera który jako pierwszy przepłynął Bałtyk bez żadnej asekuracji.
Wszyscy gorąco dopingowaliśmy mu podczas 11godzinnego rejsu ze Świnoujścia do Ystad który odbył 26 lipca 2011 roku. Po udanej próbie „kajciarza” wiadome było, że niebawem padnie odpowiedź ze strony środowiska winsurfingowego.
Nie musieliśmy długo czekać. Odważnym okazał się Max Wójcik, utytułowany zawodnik Raceboard i RS:X. Teraz jego celem jest dystans 300km, z Gdyni do Karlskrona. Czy mu się uda? Nie wątpimy.
Max Wójcik to doświadczony windsurfer. Podczas swojej kariery zdobywał trofea Mistrzostw Świata czy Europy. Deską z żaglem żyje od małego, bowiem jego ojciec był Mistrzem Polski w klasie Finn, a jego matka była pierwszą kobietą ścigającą się na windsurfingu w Polsce. Jak sam twierdzi, musiał zostać żeglarzem. Wybrał windsurfing, ponieważ kręci go prędkość, adrenalina, wolność, oraz wyzwania które gwarantuje ten sport. Na pytanie o strach przed rejsem szeroko uśmiechnął się. Porównał to do skoku na bungee: „Na początku zawsze jest spoko. Dopiero jak wsiadasz do klatki i podpinają ci liny do kostek, czujesz zimny pot na karku. A jak już jesteś na 60 metrach i koleś obok ciebie odlicza ci 5 sekund do skoku, wtedy robi się nieprzyjemnie gorąco.”
Jak sam twierdzi, ‘strzeżonego Pan Bóg strzeże’, dlatego pomimo swojego 20
letniego doświadczenia, Max zabezpieczy się w nadajnik GPS, ( będziemy mogli śledzić jego trasę w Internecie), a także będzie miał asystę motorówki. Wszystko tylko po to żeby nie musiał używać scyzoryka, jak wcześniej wspomniany Janek J Windsurfer zakłada, że jego rejs potrwa blisko 12 godzin, ale wiadome jest, że wszystko zależne jest od mocy wiatru oraz jego kierunku, a także jego predyspozycji oraz fal. Start przewidziany jest między 17 a 28 lipca, w zależności od prognozy. Już teraz trzymamy kciuki za jego sukces!
Keep the sea!
Bartek Zalewski